Strona 1 z 1

polska emigracja 5 na świecie

PostNapisane: Cz 23 mar, 2006 10:15
przez szpilka
Polecam gorąco artkuł "Polityki" na temat stanu polskiej emigracji. Aż trudno uwierzyć, że jesteśmy piątą diasporą w świecie pod względem liczebności. http://www.polityka.pl/polityka/index.j ... xt#pageTop
Najwięcej Polaków (to znów dane organizacji polonijnych) mieszka w Stanach Zjednoczonych (10 mln 600 tys.), Niemczech (2 mln), Brazylii (1 mln 600 tys.), Francji (1 mln 50 tys.), Kanadzie (850 tys.). Liczna jest też polska mniejszość na Białorusi i Ukrainie, ale to już oczywiście problem pozaemigracyjny. W ciągu ostatnich lat do listy najbardziej oblężonych dołączyła Wielka Brytania (300 tys.) oraz Belgia (około 100 tys. polskich pracowników). O emigrantach do tych krajów socjologowie mówią, że w ciągu kilku lat doprowadzili do zetnicyzowania paru zawodów. To znaczy, że jeśli powstaje jakieś nowe stanowisko pracy dla pani sprzątającej albo budowlańca, to prawie na pewno przypadnie ono Polce lub Polakowi. Pod warunkiem, że wiążą ich odpowiednie układy z grupą – polską – trzymającą miejsca pracy.

Re: polska emigracja 5 na świecie

PostNapisane: Cz 23 mar, 2006 10:21
przez Chrzastek
[quote="szpilka
jeśli powstaje jakieś nowe stanowisko pracy dla pani sprzątającej albo budowlańca, to prawie na pewno przypadnie ono Polce lub Polakowi. Pod warunkiem, że wiążą ich odpowiednie układy z grupą – polską – trzymającą miejsca pracy.
[/quote]

kolejna grupa cos trzymajaca, czy my sie kiedykolwiek pozbedziemy tego pietna.....

PostNapisane: Pt 24 mar, 2006 22:52
przez Rych
Ale też ci piękni, młodzi i wykształceni po prostu udają nie-Polaków. Jak Paulina, która na ulicy celowo nie używa polskiego.


Jakze procze byly slowa w tej komedi - ci nowi sa bardziej amerykanscy od amerykanow...

PostNapisane: Pt 24 mar, 2006 22:58
przez Rych
Inny polski ksiądz Dariusz Kwiatkowski, wikariusz w londyńskiej parafii NMP, słynnej wśród polskich imigrantów z tego, że pomaga w kryzysowych sytuacjach, opowiada o setkach miejscowych kloszardów, którzy się wywodzą z grupy polskich magistrów. Bo to jest jednak spory psychologiczny koszt, gdy mimo studiów trzeba stanąć do pracy ramię w ramię z kimś, kto nie ma żadnych szkół, przy tych samych kanapkach i za tę samą pensję.