Strona 2 z 3

PostNapisane: N 12 cze, 2011 17:52
przez Scofield
gargamel napisał(a):Scofield, nie ma takiej możliwości aby szkoła nie była ubezpieczona od następstw nieszczęśliwych wypadków. Po prostu nikt nie dopuści takiej szkoły do działania. Jeżeli otwierasz bar, restaurację, sklep itp. to pierwsze co jest sprawdzane to UBEZPIECZENIE !!!!!
N I E M A S Z R A C J I !!!!


omg ... popierasz to jakims przykladem? czy w pl jak dziecko zlamie reke to ma kase z ubezpieczenia? nie ma, dopiero trzeba placic skladki NW w szkole .. wiem bo mam / mialem duzo wspolnego z ubezpieczeniami, ale zreszta co ci bede mowil ... nie mam dzieci i nie mam tego klopotu ;))) radze tylko zadzwonic i upewnic sie . Ja zawsze staram sie ubezpieczac prywatnie, tutaj nawet moje koty maja insurance ;)

PostNapisane: N 12 cze, 2011 17:59
przez Lucy
O ile mnie pamiec nie myli to kilkanascie lat temu, gdy chodzilam do szkoly, raz w roku zbierane byly pieniadze od uczniow na ubezpieczenie NNW, ktory rodzic chcial to placil, jesli nie zaplacil za ubezpieczenie dziecka, to w sytuacji jakiegos wypadku w szkole (np: zlamana reka, noga, itp) nie nalezalo sie zadne ubezpieczenie, chyba ze ktos mial jeszcze jakies inne prywatne ubezpieczenie. Tak samo kiedys bylo w zakladzie pracy mojej mamy - raz w roku zrzutka na jakies tak ubezpieczenie pracownicze - kto chcial to sie ubezpieczal.
Jak ubezpieczasz dom, to ubezpieczasz np. od pozaru, zalania, jakis tam uszkodzen(co sobie wybierzesz), ale jak sobie we wlasnym ubezpieczonym domu zlamiesz noge na schodach to o odszkodowanie mozesz wystepowac jesli masz wykupiona odpowiednia polise (NNW jesli sie nie myle), a nie nalezy ci sie nic z ubezpieczenia domu i Twojego majatku.
Na tej zasadzie dzialaja ubezpieczenia. Jezeli potkne sie na prostej drodze i zlamie sobie konczyne i nie mam odpowiedniego ubezpieczenia to nie nalezy mi sie nic, nawet jesli ta droga byla by ubezpieczona przez jakas tam instutucje. Chyba ze na drodze byla by dziura, ktora z winy wlasciciela drogi nie zostala zalatana, to mam prawo od wlasciciela drogi zadac odszkodowania za moja zlamana noge. Tutaj jest tak, ze zeby dostac odszkodowanie za cos, trzeba najpierw wskazac, ze nie z naszej winy/z czyjegos powodu/przez czyjes zaniedbanie wystapilo zdarzenie i nasza szkoda.
Chyba ze mamy wlasne prywatne ubezpieczenie NNW, to mozemy sobie lamac konczyny i uszkadzac czlonki zeby dostac pieniadze.

PostNapisane: N 12 cze, 2011 18:08
przez mrufka
Scofield napisał(a):
gargamel napisał(a):Scofield, nie ma takiej możliwości aby szkoła nie była ubezpieczona od następstw nieszczęśliwych wypadków. Po prostu nikt nie dopuści takiej szkoły do działania. Jeżeli otwierasz bar, restaurację, sklep itp. to pierwsze co jest sprawdzane to UBEZPIECZENIE !!!!!
N I E M A S Z R A C J I !!!!


omg ... popierasz to jakims przykladem? czy w pl jak dziecko zlamie reke to ma kase z ubezpieczenia? nie ma, dopiero trzeba placic skladki NW w szkole .. wiem bo mam / mialem duzo wspolnego z ubezpieczeniami, ale zreszta co ci bede mowil ... nie mam dzieci i nie mam tego klopotu ;))) radze tylko zadzwonic i upewnic sie . Ja zawsze staram sie ubezpieczac prywatnie, tutaj nawet moje koty maja insurance ;)


Tutaj jest jak w Ameryce, każdego można pozwać. Ja też miałam do czynienia z ubezpieczeniami, ale tu nie Polska.

Znam przypadek, że facet wlazł na przejściu dla pieszych prosto pod samochód. Wylazł zza autobusu, który stał w korku. Facet myślał, że ma zielone światło i jadący drugim pasem samochód go walnął. Kierowca był trzeźwy, prowadził zgodnie z przepisami i co?
Facet poszedł do prawnika i dostał 1200 funtów odszkodowania, mimo że kwestia światła zielonego/czerwnego była bardzo dyskusyjna i wina przechylała się na stronę kierowcy. Policja nie znalazła winy kierowcy, tak w kwestii formalnej.

PostNapisane: N 12 cze, 2011 18:08
przez Lucy
Jesli dziecko zlamalo reke/noge w szkole, a rodzice wczesniej nie oplacili mu odpowiedniego ubezpieczenia, to jesli chca jakiekolwiek odszkodowanie to beda musieli wykazac z czyjej winy lub z czyjego zaniedbania/niedopatrzenia doszlo do wypadku, bo musi byc sprawca, nawet jesli ma to byc nauczyciel, ktorego nie bylo przy zdarzeniu. Wtedy nauczyciel bedzie winnym, bo go nie bylo a np. powinien byc i pilnowac dzieci. Albo sprawca bedzie inne dziecko bo popchnelo, podstawilo noge - wtedy odszkodowanie mozna "sciagac" od rodzicow dziecka.

PostNapisane: N 12 cze, 2011 18:43
przez mrufka
Wydajecie się być bardziej zorientowani w temacie niż różne kancelarie prawne, które licznie ogłaszają się w angielskim internecie.

Myślę, że po Waszych rewelacjach na pewno splajtują, bo Lucy i Scofield nie dają im szans do otrzymania odszkodowania dla klienta, czyli zarobku dla prawnika.

Ażeby nie mędrkować tylko sprawdzić, wystarczy wrzucić w google.co.uk proste hasło:

child accident/injury at school

Czy te wszystkie angielskie kancelarie mogą się mylić, ale dwóch mędrców (dobrze, że nie trzech, byłoby już Boże Narodzenie) z polskiego forum, nie?

PostNapisane: N 12 cze, 2011 19:03
przez Scofield
mrufka napisał(a):
Scofield napisał(a):
gargamel napisał(a):Scofield, nie ma takiej możliwości aby szkoła nie była ubezpieczona od następstw nieszczęśliwych wypadków. Po prostu nikt nie dopuści takiej szkoły do działania. Jeżeli otwierasz bar, restaurację, sklep itp. to pierwsze co jest sprawdzane to UBEZPIECZENIE !!!!!
N I E M A S Z R A C J I !!!!


omg ... popierasz to jakims przykladem? czy w pl jak dziecko zlamie reke to ma kase z ubezpieczenia? nie ma, dopiero trzeba placic skladki NW w szkole .. wiem bo mam / mialem duzo wspolnego z ubezpieczeniami, ale zreszta co ci bede mowil ... nie mam dzieci i nie mam tego klopotu ;))) radze tylko zadzwonic i upewnic sie . Ja zawsze staram sie ubezpieczac prywatnie, tutaj nawet moje koty maja insurance ;)


Tutaj jest jak w Ameryce, każdego można pozwać. Ja też miałam do czynienia z ubezpieczeniami, ale tu nie Polska.

Znam przypadek, że facet wlazł na przejściu dla pieszych prosto pod samochód. Wylazł zza autobusu, który stał w korku. Facet myślał, że ma zielone światło i jadący drugim pasem samochód go walnął. Kierowca był trzeźwy, prowadził zgodnie z przepisami i co?
Facet poszedł do prawnika i dostał 1200 funtów odszkodowania, mimo że kwestia światła zielonego/czerwnego była bardzo dyskusyjna i wina przechylała się na stronę kierowcy. Policja nie znalazła winy kierowcy, tak w kwestii formalnej.


zgadza sie, kasa poszla z wykupionej polisy kierowcy / firmy autobusowej. to zupelnie inny przyklad ..... troszke sie gubisz, ale jak widzisz spokojnie tlumacze :)

PostNapisane: N 12 cze, 2011 19:06
przez Lucy
Myslisz ze jesli dana firma oglasza swoje uslugi to znaczy, ze kazdy kto zglosi sie do nich, ze mial jakis wypadek, zostanie przez takowa firme obsluzony i dostanie nalezne mu odszkodowanie?? Niestety w praktyce wyglada to troche inaczej. Kilka lat temu moj partner w czasie pracy skrecil kostke na tyle powaznie, ze nie mogl praktycznie chodzic. Lekarz, kule i 2 tygodnie zwolnienia. Firma rozlozyla rece i placila tylko normalne chorobowe, chociaz to bylo w pracy i wypadek mial miejsce na sluzbowym sprzecie, czyli drabinie.
W skrocie powiem, ze obdzwonilismy wszystkie firmy reklamujace odszkodowania, ktore oglaszaly sie w tamtym czasie na tym portalu plus jeszcze kilka firm z wylacznie angielska obsluga. I wszedzie po przedstawieniu calej sytuacji reakcja byla taka sama - nie podejmiemy sie prowadzenia pana sprawy gdyz nie ma winnych (oprocz pana) i szanse na odszkodowanie sa znikome. Inaczej wygladala by sytuacja, gdyby drabina byla niesprawna (wina firmy), ktos by owa drabine trzymal i robil to zle (wina innej osoby) lub podloze na ktorym stala drabina bylo by np. w fatalnym stanie (wina wlasciciela terenu). Nie ma winnych (poza poszkodowanym), nie ma podstaw do wszczescia postepowania, nie ma szans na odszkodowanie. W jednej firmie zaproponowali, zeby dogadac sie z kolega, ze niby on zle trzymal drabine, wtedy bedzie mozna sciagnac odszkodowanie z jego ubezpieczenia jako pracowanika.
Innym razem byl upadek z dachu i tez wszystkie firmy umyly rece, bo jezeli pracownik pracowal bez odpowiednich zabezpieczen, ktorych nie dostarczyla firma, to tym samym znal konsekwencje wlasnych dzialan, wyrazil na nie zgode i tym samym zignorowal odpowiednie przepisy o bezpieczenstwie w miejscu pracy i g**** mu sie nalezy. Jego wina, ze zgodzil sie na prace w takich a nie innych warunkach, wiec nie ma podstaw do wszczecia postepowania o odszkodowanie. Jedynie firma miala spore problemy, czlowiek nie dostal nic.

PostNapisane: N 12 cze, 2011 19:16
przez mrufka
Scofield napisał(a):
mrufka napisał(a):
Scofield napisał(a):
gargamel napisał(a):Scofield, nie ma takiej możliwości aby szkoła nie była ubezpieczona od następstw nieszczęśliwych wypadków. Po prostu nikt nie dopuści takiej szkoły do działania. Jeżeli otwierasz bar, restaurację, sklep itp. to pierwsze co jest sprawdzane to UBEZPIECZENIE !!!!!
N I E M A S Z R A C J I !!!!


omg ... popierasz to jakims przykladem? czy w pl jak dziecko zlamie reke to ma kase z ubezpieczenia? nie ma, dopiero trzeba placic skladki NW w szkole .. wiem bo mam / mialem duzo wspolnego z ubezpieczeniami, ale zreszta co ci bede mowil ... nie mam dzieci i nie mam tego klopotu ;))) radze tylko zadzwonic i upewnic sie . Ja zawsze staram sie ubezpieczac prywatnie, tutaj nawet moje koty maja insurance ;)


Tutaj jest jak w Ameryce, każdego można pozwać. Ja też miałam do czynienia z ubezpieczeniami, ale tu nie Polska.

Znam przypadek, że facet wlazł na przejściu dla pieszych prosto pod samochód. Wylazł zza autobusu, który stał w korku. Facet myślał, że ma zielone światło i jadący drugim pasem samochód go walnął. Kierowca był trzeźwy, prowadził zgodnie z przepisami i co?
Facet poszedł do prawnika i dostał 1200 funtów odszkodowania, mimo że kwestia światła zielonego/czerwnego była bardzo dyskusyjna i wina przechylała się na stronę kierowcy. Policja nie znalazła winy kierowcy, tak w kwestii formalnej.


zgadza sie, kasa poszla z wykupionej polisy kierowcy / firmy autobusowej. to zupelnie inny przyklad ..... troszke sie gubisz, ale jak widzisz spokojnie tlumacze :)


Jak już napisałam w poprzednim poście - szkoły publiczne ubezpiecza albo local council albo county authority. Jeśli wypadek zaistniał z winy szkoły, to można ubiegać się o odszkodowanie.

Pytanie: na jakiej podstawie twierdzisz, że szkoły publiczne nie są ubezpieczone?

Ja chociaż zasięgnęłam informacji z pierwszej ręki i poszperałam na necie.

PostNapisane: N 12 cze, 2011 19:33
przez mrufka
Lucy napisał(a):Myslisz ze jesli dana firma oglasza swoje uslugi to znaczy, ze kazdy kto zglosi sie do nich, ze mial jakis wypadek, zostanie przez takowa firme obsluzony i dostanie nalezne mu odszkodowanie?? Niestety w praktyce wyglada to troche inaczej. Kilka lat temu moj partner w czasie pracy skrecil kostke na tyle powaznie, ze nie mogl praktycznie chodzic. Lekarz, kule i 2 tygodnie zwolnienia. Firma rozlozyla rece i placila tylko normalne chorobowe, chociaz to bylo w pracy i wypadek mial miejsce na sluzbowym sprzecie, czyli drabinie.
W skrocie powiem, ze obdzwonilismy wszystkie firmy reklamujace odszkodowania, ktore oglaszaly sie w tamtym czasie na tym portalu plus jeszcze kilka firm z wylacznie angielska obsluga. I wszedzie po przedstawieniu calej sytuacji reakcja byla taka sama - nie podejmiemy sie prowadzenia pana sprawy gdyz nie ma winnych (oprocz pana) i szanse na odszkodowanie sa znikome. Inaczej wygladala by sytuacja, gdyby drabina byla niesprawna (wina firmy), ktos by owa drabine trzymal i robil to zle (wina innej osoby) lub podloze na ktorym stala drabina bylo by np. w fatalnym stanie (wina wlasciciela terenu). Nie ma winnych (poza poszkodowanym), nie ma podstaw do wszczescia postepowania, nie ma szans na odszkodowanie. W jednej firmie zaproponowali, zeby dogadac sie z kolega, ze niby on zle trzymal drabine, wtedy bedzie mozna sciagnac odszkodowanie z jego ubezpieczenia jako pracowanika.
Innym razem byl upadek z dachu i tez wszystkie firmy umyly rece, bo jezeli pracownik pracowal bez odpowiednich zabezpieczen, ktorych nie dostarczyla firma, to tym samym znal konsekwencje wlasnych dzialan, wyrazil na nie zgode i tym samym zignorowal odpowiednie przepisy o bezpieczenstwie w miejscu pracy i g**** mu sie nalezy. Jego wina, ze zgodzil sie na prace w takich a nie innych warunkach, wiec nie ma podstaw do wszczecia postepowania o odszkodowanie. Jedynie firma miala spore problemy, czlowiek nie dostal nic.


Ależ oczywiście. Przystępując do pracy powinno się podpisać Health and Safety regulations. Czyli, że postępujesz zgodnie z zasadami, jakie obowiązują. Jeśli drabina było ok, a Twój partner miał assistance przy drabinie, a mimo to skręcił kostkę, bo nie było żadnych zaniedbań ze strony pracodawcy - to nic się nie należy.

Ale w przypadku tego dziecka w szkole nie mamy konkretnych informacji (same ogólniki), co i jak. Prawnik ustali, czy należy się odszkodowanie.

PostNapisane: N 12 cze, 2011 19:45
przez Lucy
Wszystko sprowaadza sie do tego, ze jezeli nie bylo winnych zdarzenia, a dziecko nie bylo indywidualnie ubezpieczone od NNW, to sa nikle szanse na odszkodowanie, bo tak jest skonstruowane tutejsze prawo. Zeby rozwiac wszystkie watpliwosci nalezy skontaktowac sie z prawnikiem. I tyle w temacie.

PostNapisane: N 12 cze, 2011 20:09
przez mrufka
Lucy napisał(a):Wszystko sprowaadza sie do tego, ze jezeli nie bylo winnych zdarzenia, a dziecko nie bylo indywidualnie ubezpieczone od NNW, to sa nikle szanse na odszkodowanie, bo tak jest skonstruowane tutejsze prawo. Zeby rozwiac wszystkie watpliwosci nalezy skontaktowac sie z prawnikiem. I tyle w temacie.


Dokładnie tak jak napisałaś!

PostNapisane: Pn 13 cze, 2011 04:13
przez olo2000
Ok dzięki wielkie za wszystkie informacje i jeszcze jedno , ma ktoś może namiary na jakiegoś prawnika ?

Jeszcze raz wielkie dzięki

PostNapisane: Pn 13 cze, 2011 07:31
przez elwira
W polskich szkolach ubezpieczenie wyglada tak , ze jesli 95%uczniow zaplaci skladki , wtedy WSZYSTKIE dzieci w szkole sa objete ubezpieczeniem. I w przypadku nieszczesliwego zdarzenia , kazde moze wystapic o odskodowanie. Ubezpieczenie jest wazne przez caly rok locznie z wakacjami.

PostNapisane: Pn 13 cze, 2011 08:09
przez mrufka
olo2000 napisał(a):Ok dzięki wielkie za wszystkie informacje i jeszcze jedno , ma ktoś może namiary na jakiegoś prawnika ?

Jeszcze raz wielkie dzięki


http://www.winnsolicitors.com/Contact/

Korzystałam z ich usług w wydawałoby się beznadziejnej sprawie. Sprawa trwała prawie rok, ale dostałam odszkodowanie.

PostNapisane: Pn 13 cze, 2011 11:49
przez Aniolek
mrufka napisał(a): Korzystałam z ich usług w wydawałoby się beznadziejnej sprawie. Sprawa trwała prawie rok, ale dostałam odszkodowanie.


ale nie naciagalas? :mrgreen: bo jak sprawa beznadziejna, to w 97% przypadkow odszkodowania nie przyznaja!

Angel