Mysle Ewa,ze to pojedynczy przypadek,ale nie dlatego,ze jest Polakiem,czy dlatego,ze nie zna jezyka.Dzieciaki zawsze szukaja ofiary.To jest szkola skupiajaca wielonarodowe srodowisko dzieci powyzej 11 roku zycia.
Szkola ta to "moloch" gdzie uczeszcza ponad 1,5 tysiaca dzieci,ale nie jest znowu tak zle,choc to najgorsza dzielnica Newcastle.
Dziwne,bo ta szkola zarzadzal dyrektor o bardzo rygorystycznym podejsciu do dyscypliny,a poza tym w tejze szkole pracowala pani z pochodzenia poslsko-irlandzkiego,ktora na informacje,ze uczeszcza do jej szkoly polskie dziecko byla zachwycona,ze moze mu pomoc.Wspaniala osoba z tej naszej pani Marii.
Nie pisalbym tego z taka pewnoscia,gdybym nie byl pewny.Chdzil tam moj syn i bardzo sobie chwalil(mimo,ze nie znal angielskiego)byl otaczany opieka przez wszystkie dzieci ze swojej grupy,czyli klasy jezykowej oraz macierzystej klasy.Lubil chodzic do tej szkoly
Pozdrawiam