Strona 1 z 2

pytanko........

PostNapisane: So 20 sty, 2007 04:32
przez Aniolek
Siedze niestety jeszcze na necie (egzaminy sie zblizaja :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: ) i wpadla mi stronka w "rece" :P :P :P jest na niej pyanie "jak chcialbys umrzec - dlaczego chcesz/nie chcesz umrzec, czy boisz sie smierci, jak chcesz byc pochowany" :olaboga: :olaboga: :olaboga: :olaboga: :oczy: :oczy: :oczy: :oczy: :oczy: :oczy:

o tej porze (kiedy duszki buszuja) naszlo mnie na przemyslenia :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Dlatego z ciekawosci pytam, co o tym sadzicie???? czy warto umrzec za wiare, jak meczennicy...Czy umrzec za milosc czy z poswiecenia ???? :? :? :? :? w samotnosci,czy u boku bliskich????? czy umrzec "po cichu w piezynce" :? :? :? :? :? a moze lepiej zostawic pomnik trwalszy, jak ze spizu????

Hmmmm............

Angel

PostNapisane: So 20 sty, 2007 11:23
przez rafal20ncl
aniolek nie masz wiekszych problemow???? :? np naczynia masz pomyte??? :)

PostNapisane: So 20 sty, 2007 13:12
przez Simon
:shock: Aniolku, Ty o smierci :?: :!:

Odliczaj lepiej dni do wesela, bo az tak "stara" nie jestes by juz o smierci myslec :P

PostNapisane: So 20 sty, 2007 20:32
przez Aniolek
oj chlopcy, chlopcy ja tak z ciekawosci zapytalam :mrgreen: :mrgreen: w sumie jak bym mogla wybierac.... :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Angel

Re: pytanko........

PostNapisane: N 21 sty, 2007 22:41
przez jacusi
wiesz kazdego to kiedys czeka ,mysle ze trzeba chwytac chwile i patrzec do przodu niezadawajac sobie takich pytan bo to trzeba zostawic losowi. :D ::wales ale jezeli musial bym juz wybierac to chcial bym umrzec w czyjes obronie :!: wtedy mialo by to ses :master: oki fajne temaciki podkrecasz ...powodzonka w szkole :lol:

PostNapisane: Pn 22 sty, 2007 13:37
przez Aniolek
zapytalam z ciekawosci. Przeczytalam na jednym z forow o tym i myslalam, ze mozna i u nas zapytac. Jednak zupelnie inna metalnosc i inne podejscie do zycia (dziecinne :? :? :? )

Ja bym chciala miec wplyw na moja smierc i jak bym mogla wybierac to chcialabym umrzec nie w jakis glupi sposob (wypadek, samobojstwo) tylko np. w czyjejs obronie, albo za kogos, kto ma wiecej na tym swiecie do zrobienia, niz ja. To znaczy, ze moglabym sie zamienic (gdyby byla taka mozliwosc). Ogladalam kiedys program o dziewczynce, ktora miala 8 lat - nie widziala, nie slyszala , nie mowila..... a przed nia bylo tylko kilka dni zycia, bo byla nieuleczalnie chora. Jak umarla pomyslalam, ze to dziecko nic na tym swiecie nie przezylo. Nie powachalo kwiatow, nie posluchalo spiewu ptakow i nie ujrzalo morza, gor, zwierzat..... to straszne. Wtedy pomyslalam, ze ja juz mam wszystko, co mozna chciec w zyciu i chcialam sie z nia zamienic. Zeby to biedactwo moglo przezyc chociaz przez chwile, to co kazdy z nas przezywa na codzien......

W sumie dlugi temat i nie kazdy zrozumie..... malo w nas wrazliwosci....

Angel

PostNapisane: Pn 22 sty, 2007 14:40
przez yeri
Masz racje Aniolek, malo w nas wrazliwosci...ale smierc tez jest tematem tabu, ktorego niechcemy dotykac, zeby nie sciagnac na siebie...Mimo wszystko nie jestesmy przygotowani do odejscia. Chyba nie da sie tak dokonca z tym pogodzic. Jak wiesz, ze konczy sie Twoj czas, to owszem, mozesz sie przygotowac...oczyscic duchowo, jesli potrzebujesz takiego oczyszczenia...ale zawsze jest zal...i z tym zalem umierasz.
Sama nie wiem czy chcialabym wiedziec kiedy nastapi moj koniec, i tak i nie...Niechcialabym sie utopic, albo rozbic samolotem na przyklad. Kiedys myslalam, ze "zloty strzal"jest fajna droga "wyzwolenia", ale po rozmowie z pewna bardzo uzalezniona osoba zmienilam zdanie...

Pamietam kiedys wyklad z prawa spadkowego, kiedy nasz mlody doktor powiedzial, ze powinnismy miec zawsze gotowy testament, bo przeciez nigdy nie wieadomo co sie stanie. To przeciez oczywiste, ale pamietam, ze bardzo mna to wstrzasnelo, jak to...testament...teraz... Dziwne to bylo, bo jak sie jest zdrowym i szczesliwym to sie nie mysli o takich rzeczasz...

Och Aniolek zapodalas temat rzeke...ale chetnie popolemizuje :)

PostNapisane: Pn 22 sty, 2007 15:02
przez Aniolek
ja mysle yeri, ze jestesmy zbyt zabiegani, zbyt samolubni i zbyt malo wrazliwi, zeby dostrzegac takie rzeczy i sobie nimi "zaprzatac" glowe. Codziennie slyszymy w Tv czy radio o smierci, ale ie zasanawiamy sie nad nia.... myslimy "po co"????? to nas jeszcze nie dotyczy..... ale jakze jestesmy w bledzie...... jutro w drodze do pracy moze nam sie cos stac i moze byc juz za pozno.....

Ja nie mowie, ze mysle o smierci codziennie,bo cos w tym jest, ze moze i sie boje, ze ja sciagne na siebie nagle i niespodziewanie. Jednak mysle o tym, co bedzie juz po...... np. czy moi rodzice, maz, dzieci beda w stanie godnie mnie pochowac, czy bede miala zapewnione miejsce na cmentarzu...... glupie, ale jakze przydatne. Kiedys nakrzyczalam na swoja Babcie, ktora ma juz 80 lat, ze na grobie swojego meza wygrawerowala swoje dane i rok urodzenia.Zostawila tylko wolne miejsce na rok smierci. Teraz wiem, ze zostawia nam najmniejszy klopot. I w glebi duszy jestem nadal zla na to, ale ludzie w tym wieku mysla juz tylko o jednym....i nie chca zostawiac klopotow mlodszym pokoleniom

Temat rzeka..... ale w dobie nowych technologii, poscigu za pieniadzem, samochodem, nowa komorka, lepszym ciuchem czy kolejna impreza, zapominamy sie zatrzymac i pomyslec nad czyms, co przeciez jest nieuchronne.....

Angel

PostNapisane: Pn 22 sty, 2007 15:24
przez rafal20ncl
a ja bym tylko chcial umrzec mlodo nie meczyc sie na starosc...

PostNapisane: Pn 22 sty, 2007 20:44
przez bary
Nikt o tym nie mowi,ale to wcale nie znaczy,ze nikt nie mysli o tym.Jednakze,czy zycie bedzie lepsze,bardziej wartosciowe ze swiadomoscia,ze tak naprawde to jutro mozemy skonczyc :wink:
Uwazam,ze nie i bardzo :master: napisz moze cos weselszego,gdyz w przeddzien wesela takie tematy.. :wink:
Zycze smacznego ::piwo wraz z :lol: :cheer: wsrod zyczliwych Ci ludzi ::wales
Musisz jednak lepiej sie wysypiac,bo Rycho nam zmarnieje :-(
Gorace pozdrowki ze swiata nie dbajacego o to co bedzie z nami po naszej smierci :cheer:

PostNapisane: Pn 22 sty, 2007 21:48
przez bikemario
ja umarłem już dwa razy...
...raz z powodu ciężkiej choroby, a drugi raz ze starości.
Tym razem przyrzekłem sobie że przeskoczę na rowerze Wielki Kanion :mrgreen:

PostNapisane: Pn 22 sty, 2007 21:50
przez Aniolek
..... podobno w ciagu calego zycia umieramy kilkadziesiat razy.......

Dobrze, ze bezbolesnie :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Angel

PostNapisane: Pn 22 sty, 2007 22:21
przez Simon
bikemario napisał(a):ja umarłem już dwa razy...

Ja na razie tylko raz - z milosci...

PostNapisane: Pn 22 sty, 2007 23:06
przez Lucy
ja bym chciala poprostu zasnac i nigdy wiecej sie nie obudzic...
uwazam ze smierc we snie jest najlepszym rozwiazaniem.

PostNapisane: Wt 23 sty, 2007 10:06
przez yeri
zgadzam sie z Toba Lucy,zapasc w gleboki sen... Zgadzam sie rowniez z Toba rafal20ncl. Ja tez nie chce dozyc poznej starosci. Pracuje w care home i wiem, ze nie chce tak konczyc zycia: w upokorzeniu, wstydzie, w bezsilnosci nad wlasnym niedolestwem...

Wiesz Aniolek przypomniala mi sie pewna osoba...Moj kolega z dawnych czasow. To byl gosc, na ktorego "nie bylo mocnych". Odwazny, a moze glupi, niczego sie nie bal, chcial sprobowac wszystkiego. Sluzyl w desancie, byl w Bosni...Ale jego brawura w koncu go zgubila. Zdarzyl sie nieszczesliwy wypadek, jak najbardziej spowodowany jego nieostroznoscia. Kiedy obudzil sie w szpitalu, bez prawej reki, bez lewej nogi i bez prawej stopy zaczal blagac mame, zeby nie pozwolila mu przezyc...W koncu sam sie poddal i zmarl po tygodniu z powodu obrazen. Jego pogrzeb byl najsmutniejszym jaki kiedykolwiek widzialam. Wszyscy jego najblizsi przyjaciele niesli trumne a rekach trzymali biale roze...Niezapomne tez tej ciszy...Marcin mial jakies 22 lata...

Tak, wiec mysle sobie, ze warto sie najpierw zastanowic nad swoim zyciem, ale nie nalezy odrzucac od siebie mysli o nieuniknionym...