Jakiej rady mógłby Pan udzielić Polakom, którzy chcą poprawić swój angielski, a mieszkają już nad Tamizą?
Powinni przestać oglądać polską telewizję!
Nic dodać nic ująć. Najwyżej można zachorować na serce oglądając newsy z Polski i widząc zazdrość u rodaków - oni tam na tych wyspach na zmywakach siedzą a takie tu magistry były
Albo opery mydlane w wykonaniu kolejnych kadencji polityków. Kogo to tu obchodzi? Co oni nam dają? Od lat wciąż to samo, obietnice.
A tylko przeszkadza w nauce języka.
Moja rada w mówieniu po angielsku dla początkujących tutaj. Mówić jak najprościej, nauczyć się trzech czasów (tych z I did, I do i I will) wraz z nieregularnymi formami (buy - bought itp.). Czytać gazeciane szmatławce i powtarzać sobie użyte zwroty. Nie bać się rozmów o pogodzie i dupie Maryni z prostymi i niewykształconymi ludźmi (chyba, że naszymi rozmówcami są jacyś specjaliści - musimy wtedy podszkolić słownictwo ale gramatykę to już znamy).
Roczek, dwa takiej praktyki i już rozumiemy wszystko z codziennego życia i potrafimy sensownie zagadać kogokolwiek.
Na koniec w tym poście komentarzu napisze coś co nie spowoduje do mnie wybuchu miłości. Unikajmy w ogóle rozmów po polsku ... bo język ten już znamy a inaczej nie bardzo się nauczymy następnego.