Ja mialam taká wizyte Pani Oficer miesiac temu. Dostalismy wczesniej list,przy czym doszlismy z mezem do wniosku,ze pewnie z wizytacjá nie przyjdá i wcale sie nie wyslilalam ze sprzataniem. Na wszelki wypadek jednak postanowilam poczekac na wizytatora. Z listu wynikalo,ze majá nas odwiedzic miedzy 10 a 12 do poludnia. Czekalam do godziny 15-tej. Pani Officer zajwila sie. Oczywiscie przepraszala bardzo za spóznienie. Zapytala,czy moglabym jej pokazac cale mieszkanie, pytala m.i.n. o wyposazenie, liczyla nawet szafki w kuchni, notowala wszystko. Dobrze,ze napomknélam jej, ze mieszkamy w tym mieszkaniu z dwójká dzieci,bo chyba, nie wiadomo zresztá dlaczego, nie miala takich informacji!!! Na koniec dodala, ze teraz juz tylko mamy czekac na decyzje. Mówila jeszcze, ze muszá sprawdzic wyciagi z konta,ale jak zaproponowalam jej, ze dam do wgladu ,to powiedziala, ze od nas juz nic wiecej nie chcá. Dodam jeszcze bardzo istotná informacje,iz wniosek zlozylismy 02 kwietnia 2007. Moim zdaniem to strasznie dlugo to wszystko trwa. Nie wiem,czy do czasu przyznania nam pomocy bedziemy tu mieszkac... Nie wiem tez,czy za okres od kwietnia dostaniemy jakás splate.
Pozdrowienia i zyczymy wytrwalosci.